Koszmarny tydzień za mną. Wreszcie upragniony, długo wyczekiwany weekend. Szkoda, że minie tak szybko jak pozostałe. No, ale cóż tak to już jest. Wszystko co dobre szybko się kończy...
Co u mnie? Ogólnie to po staremu.
Jak to przed końcem roku akademickiego dużo nauki, same zaliczenia no i czas na egzaminy. Z niektórych przedmiotów oceny już mam wpisane do indeksu, reszta czeka na swoją kolejność hehe.
Tak jak wcześniej pisałam, mam trzy egzaminy, alee.... być może uda mi się być z jednego zwolnioną. muszę tylko poprawić ostanie kolokwium na 5 no i będzie 5. Nawet nie wiecie jak się cieszę, zależało mi aby z tego przedmiotu mieć właśnie taką ocenę. Chodziłam, poprawiałam dotąd aż prawie się udało. Mam nadzieję, że dociągnę to do końca. Zbliżający się następny tydzień będzie o wiele gorszy. We wtorek zliczenie z toksykologii, środa mikrobiologia i techniki mikroskopowe (preparaty, niby nie muszę podchodzić, ale chcę spróbować, warto zawalczyć o lepszą ocenę), czwartek znowu techniki i angielski, którego tez nie muszę poprawiać, ale chcę (ambitna jestem co :) no i w piątek egzamin zerowy z chemii żywność. Ufff będzie się działo. Trzeba chyba przysiąść w weekend bo potem się nie wyrobię, a nie chcę niczego zawalić.... To tyle o uczelni...
Dwa dni temu zadzwonił do mnie Pan Grzegorz z fundacji. Zaproponował mi wyjazd na turnus żeglarsko-rehabilitacyjny, na który nastawiałam się już prawie rok. Niestety los pokrzyżował mi plany, ponieważ turnus zaczyna się 23 czerwca. Termin ten zbiega mi się z terminami egzaminów, więc nawet nie miałabym się kiedy przygotować. Bardzo żałuję, że nie mogę pojechać. Poznałabym w końcu podopiecznych mojej fundacji no i z pewnością byłby to niezapomniany wyjazd. Mam nadzieję, że w przyszłym roku mi się uda, liczę na to i już nie mogę się doczekać:)))))
P.SSS Dziękuję, że ze mną jesteście
Jeśli chodzi o tytuł, tak właśnie jest. Muszę pozbierać myśli, które powywracały się do góry nogami.
1 komentarz:
Pozdrawiam serdecznie :)
Prześlij komentarz